czwartek, sierpnia 27

Problem zbieracza

Jak wspomniałem w pierwszym poście, moja szafa powoli wypełnia się książkami. Już powoli nie mam gdzie ubrań trzymać. Tak więc szukam sobie jakiegoś regału, na który wrzucę wszystkie te gry. Czasami się zastanawiam po co kupuję kolejne gry.

Dzisiaj właśnie taki mam dzień.

Ogólnie patrząc, lubię grać i lubię czytać. Więc kupowanie gier jakby wpisuje się w mój profil. Problem pojawia się wtedy, gdy gier do przeczytania/przeczytanych, jest więcej niż tych zagranych.

Dawniej miałem dość prostą zasadę kupowania gier - nie dokupuję materiałów dodatkowych jeśli na dobre nie zagrałem przynajmniej jednej długiej kampanii. Teraz ze zdumieniem przyglądam się książkom z takimi samymi grzbietami i kolejnymi rozszerzeniami.

Chyba jedyną grą która usprawiedliwia takie "niepotrzebne" kupowanie jest Ars Magica. Jeszcze nie miałem okazji poprowadzić a liczba dodatków wzrasta. Ale tutaj łatwo to wytłumaczyć, AM ma chyba najfajniejsze do czytania dodatki, pełne ciekawych informacji bez zapchaj-dziury. Czyli po prostu dobra lektura.

Jedno muszę powiedzieć - kupowanie rpgów zupełnie nie ma sensu. Wszystko co trzeba do gry można śmiało ściągnąć z internetu. Naprawdę daję się omamić panom paniom z wydawnictw, że to ich produkty są fajniejsze czy bardziej wartościowe. Kompensowanie sobie gry zakupem nowej książki wcale nie poprawia humoru...

..co najwyżej sprawia, że czasem zastanawiam się czy nie lepiej było wybrać łowienie ryb.

1 komentarz:

  1. Piszesz dokładnie o tym, o czym myslę ostatnio: na półce mam tony podręczników: trzy edycje AD&D, dwie Warhammera, Alternity, oWoD, Noir, Serenity, trzy wersje Cthulhu i... kombinuję nad kupnem Travellera. Pytanie: po co? Ma stać i się kurzyć? Walczę ze sobą, staram ograniczyć do minimum, skupić na jednej rzeczy i ją wykorzystać. Grać, aż powiemy sobie, to już było, tamto też. Nie ma nic nowego. Ale te książki tak kuszą...

    OdpowiedzUsuń